niedziela, 17 listopada 2013

Co nowego w przedszkolu?


Witajcie!
Z pewnością wiecie, że moja córcia już ostatni rok jest w przedszkolu i za rok idzie do szkoły, wtedy temat Przedszkole zostanie zamieniony na temat Szkoła i będę Wam dostarczała nowych informacji na temat życia szkoły norweskiej, żebyście się mogli lepiej przygotować i coś nie bądź już wiedzieć w tym temacie, tak jak teraz to robię jeśli chodzi o temat przedszkola. Często piszę o różnych wydarzeniach, jednak w tym roku siłą rzeczy wszystkie wydarzenia powtarzają się, jak niedawno obchodzony FN-dagen, który jeśli uważnie śledzicie bloga jest już Wam dobrze znany.
Dlatego dzisiaj chciałam odejść trochę od konkretnego tematu i napisać ogólnie znów co dzieciaczki robią w przedszkolu i jakie zmiany w przedszkolu przyniósł nowy rok. Przede wszystkim zmieniły się dwie istotne rzeczy w kwestii jedzonka. Wcześniej pisałam Wam, że co najmniej trzy razy w tygodniu rodzice mieli przynieść dowolne owoce, którymi po jedzonku były częstowane dzieci, tak aby każde dziecko codziennie zjadło owoc. W tym roku uległo to zmianie i przedszkole samo zaopatruje w owoce i warzywa dla dzieci, rodzice oczywiście również mogą dodawać owoce dzieciom do matpakki. Druga zmiana, to taka, że wprowadzono raz w tygodniu grøtdag, co oznacza, że raz w tygodniu na drugie śniadanko serwowane przez przedszkole zawsze jest kaszka, którą przynajmniej moja córcia strasznie uwielbia. Risgrøt - kaszka ryżowa na mleku, albo rømmegrøt - kaszka na śmietanie. Kaszki zajada się z dodatkami: masłem, cukrem lub cynamonem, dla nas najlepiej smakuje ze wszystkimi dodatkami naraz! :D i tak jak na zwykłych drugich śniadankach, gdzie dzieci same robią kanapeczki i wybierają z czym chcą je zjeść, np brunost, pieczarki, kawior, czy z samym masłem, tak i do kaszek dzieci same wybierają swoje ulubione dodatki.  
Zostając już w temacie jedzenia od razu wspomnę o nauce o smakach, czeka nas dzień pt."bar sałatkowy", gdzie dzieci, kosztując różne sałatki będą się uczyły o rozpoznawaniu smaków, gorzkiego, słodkiego, słonego i kwaśnego. Swoją drogą ciekawy sposób nauki poprzez zabawę. Często dzieci uczestniczą w przygotowaniu różnych potraw i robią je wspólnie z paniami. Pisałam już o pączkach, które dzieci robiły na jedną z okazji, gdzie rodzice mogli skosztować specjałów przygotowanych przez ich pociechy. W tym miesiącu dzieci będą uczestniczyły w pieczeniu pizzy z warzywami i pepperkaker, które bez wątpienia kojarzą się ze świętami (o pepperkaker już pisałam wcześniej). Córcia uwielbia, więc jak tylko zaczynają się pojawiać masowo w sklepach, właśnie mniej więcej teraz w połowie listopada, gdzie w sklepach już zaczyna robić się świątecznie, od razu nie da się nie zauważyć pepperkaker w sklepach od razu lądują w koszyku!
Ostatnio też odbył się bardzo fajny dla wszystkich dzieciaków dzień, kiedy trzeba było przynieść swoją ukochaną maskotkę. Dzieci uczyły się robić taką mini prezentację i opowiadania o czymś. Opisywali swoje maskotki i opowiadały o nich. Nasza córcia zabrała oczywiście Elizę. Eliza to wielki brązowy miś z Ikei, który po przeprowadzce do Norwegii był pierwszą kupioną tego samego dnia maskotką. Od razu otrzymała imię Eliza i stała się maskotką do spania :) Normalnie nie można przynosić zabawek do przedszkola, no chyba, że czekają w szatni albo w plecaku, albo jest to pierwszy tydzień w przedszkolu. 
Pisałam Wam już też, że raz w tygodniu dzieci mają klub gdzie dzielą się na grupy pod względem wieku. Jako, że moją córcia za rok idzie do szkoły, na takim clubberze jej grupa uczy się zachowywać się w szkole, reagować na dzwonek i tego typu rzeczy. Jakiś czas temu było spotkanie w jednej ze szkół na temat tego jak ma wyglądać pierwsza klasa (o tym będzie osobny post), uczestniczyli też pedagodzy przedszkolni i na klubberze realizują zabawy, metody nauczania podobne jakie będą w szkole, powoli oswajając z tym dzieci. 



Off-topic
Dla tych, którzy śledzą mojego nowego bloga http://womenspointofview.blogspot.no/ i dla tych, którzy chcieli by mnie poznać bardziej od prywatnej strony, zapraszam do odwiedzenia nowego posta z zakładki FASHION, gdzie opublikowałam zdjęcia z profesjonalnej sesji, która była możliwa i efekt zawdzięcza tylko i wyłącznie świetnemu fotografowi z Oslo, Tomaszowi Majewskiemu. Ja w roli "modelki" czułam się nieswojo głownie poprzez gapiów, bo sesja była na ulicach Oslo, ale myślę, że z ponad setek zrobionych ujęć, te wybrane na bloga wyszły jak najbardziej udane :) Ja jestem bardzo zadowolona, o to mi chodziło, ale co tu dużo gadać, zdjęcia do obejrzenia TUTAJ . 
Przy okazji polecam gorąco do obejrzenia znakomitych zdjęć Oslo na stronie Tomasza / http://www.tomaszmajewski.no/

niedziela, 10 listopada 2013

E-maile dotyczące pracy


Witajcie Kochani!!!

Dzisiaj chciałam koniecznie poruszyć temat otrzymywanych od Was e-maili. Przede wszystkim muszę napisać i z góry przeprosić, że nie jestem w stanie odpisywać na wszystkie... Nie spodziewałam się, że sprawa przybierze taki obrót i gdy ukazał się post o poszukiwaniu pracy w Norwegii co już było spory czas temu, zaczęłam otrzymywać od Was bardzo dużo e-maili. I początkowo naprawdę sumiennie na wszystkie odpisywałam, ale z czasem tych maili zaczęło przybywać z dnia na dzień coraz więcej i więcej. Z 2-3 maili dziennie, doszło do 30 a nawet 50 maili tygodniowo... Bardzo cieszę się, że blog zdobył taką popularność, cały czas jest regularnie odwiedzany i subskrybowany, bo to w końcu Czytelnicy są w ogóle sensem prowadzenia bloga. Niemniej jednak sama idea powstania bloga i moja wizja na temat bloga, to o czym ma on być miała koncentrować się wokół tematu przedszkola norweskiego, gdyż ten temat jest mi znany i o tym chciałam pisać przede wszystkim. Z czasem poruszałam inne tematy dotyczące Norwegii. Co chcę Wam powiedzieć poprzez ten post to prośba o to, żebyście mnie zrozumieli, że nie odpisuję na wszystkie maile, nie odpisuję na pytania na które nie posiadam wiedzy. Gdybym chciała odpisywać na wszystkie również w taki sposób, że niestety nie posiadam żadnych kompetencji w tej kwestii itp.... musiałabym spędzać całe dnie przed komputerem. Dlatego naprawdę jeśli będzie to mail dotyczący znanego mi tematu, na pewno odpiszę. Maile czytam naprawdę w wolnej chwili, głównie w metrze w drodze do pracy, która zajmuje mi około 20 minut. Myślę, że moje wytłumaczenie tutaj w poście będzie lepsze niż usunięcie adresu kontaktowego, co przeszło mi w pewnym momencie na myśl. 

Druga rzecz dotyczy tego, że maile, które otrzymuję w przeważającej części dotyczą pracy i poszukiwania pracy w Norwegii. Od razu chcę napisać, że NIE JESTEM W STANIE NIKOMU "ZAŁATWIĆ" PRACY !!! Nie mam takiej możliwości, jestem zwykłym pracownikiem, który aktualnie również poszukuje nowej pracy. Co więcej ilość maili z prośbą o pomoc w znalezieniu pracy w Norwegii po prostu mnie przeraziła, zaszokowała i naprawdę nie spodziewałam się, że tyle osób w tak desperacki wręcz sposób chce się wyrwać z Polski za pracą, za godnym życiem, co często pojawiało się w mailach. To jest naprawdę straszliwie przykre, że ojczyzna nie jest w stanie tego zapewnić. W mailach pojawiają się gorzkie słowa na temat nijakich kontraktów, tzw śmieciowe umowy, zwolnienia po długoletniej pracy na stanowisku tylko z takiego powodu, że ktoś na górze, kto przyszedł nowy ot tak zdecydował wymienić kadrę na swoich krewnych, znajomych...itd. Jest to wszystko strasznie bulwersujące. Większość osób, które do mnie napisały to rodzice małych dzieci, którzy po prostu obserwując sytuację w Polsce planują wyjazd zagranicę z myślą o przyszłości dla swoich dzieci. Zdarzały się bardzo wzruszające maile od Was, które czytając nie sposób nie uronić łzy... Sytuacja naprawdę nie jest ciekawa zważywszy na fakt, że lada dzień zabraknie jakichkolwiek pieniędzy na emerytury, ponieważ osób w wieku produkcyjnym, którzy akurat na nie zarabiają, po prostu nie będzie. Młodzi Polacy uciekają masowo z kraju. I to jest fakt przerażający. Pytanie tylko czy znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie to zatrzymać i ogólnie rzecz mówiąc naprawić system. 

Zostając w temacie maili, chciałam napisać jeszcze, że zdecydowana większość bardzo pochlebnie wyraża się o blogu, piszecie, że blog wciąga, że po przeczytaniu jednego posta, ma się ochotę przeczytać bloga od A do Z. To jest niezwykle miłe i naprawdę niesamowicie mnie cieszy, dodaje energii, taka informacja zwrotna od Was powoduje, że cały czas chcę dzielić się z Wami nowymi informacjami, czasem na to brakuje czasu, bo jak wiadomo człowiek nieraz znajduje się w takim okresie życiowym kiedy dużo się dzieje. Oczywiście otrzymywałam też maile, z których aż kipiało zwykłą zawiścią a wręcz ohydnym jadem ludzi, którzy moim zdaniem są zbyt zakompleksieni, niedojrzali żeby mieć jakiekolwiek zdrowe spojrzenie na świat, ludzi pogrążonych w swoim świecie nienawiści. Chcę jeszcze dodać, że wyrzucanie mi rzeczy typu że zachwalam Norwegię, że zapomniałam skąd pochodzę, wszelkie wyzwiska itp są kompletną bzdurą nie robią na mnie absolutnie żadnego wrażenia może oprócz niesmaku. To jest mój blog, to ja decyduję o tym co na nim się znajduje, o czym piszę i w jaki sposób piszę. Poza tym znam siebie najlepiej wiem skąd pochodzę i kim jestem. Dlatego apeluję do osób, które pisały tego typu maile, proszę niepotrzebnie nie spamować mojej skrzynki. Jeżeli nie macie ochoty czytać mojego bloga, to co na nim robicie? Żeby tym nieciekawym akcentem nie kończyć, zajrzyjcie do Off-topic'u ;)


Off-topic
Dzisiaj, czyli drugą niedzielę listopada obchodzony jest w Norwegii Dzień Ojca (Farsdag). Z tej okazji starsze już dzieci zapraszają swoich Tatusiów do różnych miejsc, np. na pizzę albo chociażby na spacer do parku. U nas w tym roku nastąpiło małe połączenie dwóch okazji a mianowicie zbliżających się urodzin męża i Dnia Ojca właśnie, które miało swój finał we wczorajszej super potajemnie zorganizowanej imprezce ;) Razem z grupą przyjaciół żyliśmy w małej konspiracji przez tydzień :D Wszystko się udało, nawet mój tort, którym koniecznie muszę się pochwalić :D 



Wszystkim super Tatkom życzę cudownego dnia!!! 

czwartek, 7 listopada 2013

I ząbek wyrwany... czyli wizyta u dentysty cd


Witajcie Kochani!!!
Zgodnie z obietnicą dzisiaj napiszę moją relację z wizyty u dentysty tej już właściwej wizyty ;)

A więc przede wszystkim okazało się, że ząbek nadaje się do wyrwania... co na zdjęciu było pokazane jak na dłoni, że dziura jest ogromna! A tak w sumie dbamy o ząbki, słodycze tylko w sobotę, a córcia zawsze miała i ma bielutkie zdrowe ząbki, ale zawsze musi być ten pierwszy raz jak to się mówi ;) 

Ale do rzeczy... zacznę od tego, że tym razem byłyśmy w innym gabinecie, w tej samej klinice dentystycznej, gdyż jest w niej sporo gabinetów i lekarzy. Sprzęt bardzo nowoczesny, różne przyrządy, które w sumie widziałam pierwszy raz a u dentysty nie powiem byłam wielokrotnie z moimi dość "awaryjnymi" zębami. Pan doktor przesympatyczny człowiek, tak jak i jego asystentka, która uczestniczyła we wszystkim. Ja też! Bo córcia bała się sama na fotelu więc wyglądało to mniej więcej tak, że ja leżałam na fotelu a ona leżała na mnie :D Czego to się nie robi dla dzieci... ;) Aby przyjrzeć się dokładniej, zdecydować czy będzie uzupełnianie czy usuwanie dodatkowo było zdjęcie, które od razu wyświetliło się na monitorze i doktor cały czas tłumaczył pokazywał, do córci zwracał się bardzo miło chwalił ją cały czas, że jest dzielna ale i demonstrował co i jak będzie robione na rączce, jak będzie czuć powietrze, czy czyszczenie, które pokazał na pazurku. Mówił bardzo spokojnie i cichutko i w taki troszkę zabawny sposób, powtarzając parę razy "nesten ferdig" (prawie gotowe) wydłużając trochę śmiesznie samogłoski. Córcia oczywiście dostała znieczulenie i potem poszło już jak z płatka bo kompletnie nic nie czuła a najzabawniejsza była reakcja po zabiegu jak zobaczyła ząbek, spojrzała i zapytała "Co to jest?" :D No ale fakt, że w buźce wygląda on trochę inaczej... :D Reasumując jesteśmy bardzo zadowoleni. Na koniec córcia wybrała sobie pierścioneczek a ząbka dostała w malutkiej skrzyneczce na skarby. Ciągle jeszcze jest pod wrażeniem, wychwalona przez całą rodzinę, również przez skype'a, i cały czas bawi się teraz, że jest panią dentystką i leczy swoje lalki ;) Dodam jeszcze, że ranka bardzo szybko zaschła i pięknie się goi. Ząbek czeka na zębową wróżkę, ale napisałyśmy list do niej, żeby na prośbę córci prezent zostawiła ale zamiast ząbka wzięła laurkę, bo jak sama stwierdziła moja "dorosła" pięciolatka: "To jest moja pamiątka" :)


Off-topic
Zapraszam jeszcze raz na nowego bloga, który wspólnie tworzę razem z koleżanką, piszemy we dwie a już niebawem będzie nas trzy :) Zapraszam też na nasz kanał na YouTube tam możecie mnie usłyszeć ;) I oczywiście Gosię! Zachęcam Was również do pisania w komentarzach na jakie tematy chcecie abym napisała. Pozdrawiam i życzę miłego wieczorku :)