wtorek, 26 lutego 2013

Maile od Was Czytelników i Ikea w Off-topicu

Witajcie Kochani!!!
 
Dzisiejszy dzień przywitał mnie słoneczkiem.. i trudno w to uwierzyć, ale jak odprowadzałam córcię do przedszkola było -13st ale przy tym słońcu i u schyłku lutego, naprawdę powietrze było takie ciepłe, że naprawdę, rękawiczki i czapki można zdejmować! Nie wiem, czy pisałam już Wam kiedyś o tym, jak zupełnie inaczej odczuwalna jest tempretaura tutaj w Oslo, jak zaczyna grzać słońce. Może napiszę coś więcej o pogodzie we wszystkich porach roku, w osobnym poście..
Skoro wspomniałam o przedszkolu, napiszę, że dzieciaki rozpoczęły dzisiaj dzień muzycznie, tworząc pociąg, dzieci brzęczały przeróżnymi instrumentami, trzymanymi w rączkach i takim muzycznym marszem, kierowali się w stronę drugiej grupy, jak wychodziłam ;). W Krainie Fjordów, co 4 Norweg, potrafi grać na jakimś instrumencie, większość szkół ma swoją orkiestrę, która bierze udział w różnych ważnych pochodach. Razem powolutku będziemy poznawać Norwegię a ja postaram się pisać o tym co ciekawe.
Słoneczko i muzyka w przedszkolu, to nie wszystko, co wprawiło mnie od samego rana w dobry humor. Otóż, wczoraj pod jednym z postów, pojawił się komentarz od jednego z Czytelników, o tym, że pozwolił sobie wysłać do mnie maila. Tak, w zakładce Kontakt, podałam adres mailowy, który utworzyłam specjalnie na potrzeby bloga, żebyście mogli do mnie pisać. Na początku bloga, wiadomo, kiedy dopiero się rozkręcał (a przyznam się szczerze, że nie reklamowałam go w żaden sposób, na żadnych forach, tak jakoś sam zaczął z czasem po prostu istnieć i żyć własnym życiem), zaglądałam oczywiście codziennie na skrzynkę.. i tak to trwało i trwało, spory czas upłynął zanim pojawił się pierwszy mail, i stwierdziłam, że nie ma sensu sprawdzać codziennie, i tak jakoś, pochłonięta pisaniem nowych postów, odpisywaniem na komentarze, zapomniałam o tej skrzynce mailowej... Liczba odwiedziń na blogu rośnie w niesmowitym tempie, czytacie, piszecie komentarze i pomyślałam, że taka forma komunikacji ze mną odpowiada Wam najbardziej... Aż do wczoraj tak myślałam, aż otrzymałam komentarz o mailu.. i otworzyłam skrzynkę mailową.. Naprawdę byłam baaaaaaaardzo zaskoczona, że tyle osób do mnie napisało.. nie spodziewałam się tego, naprawdę... Od razu chcę wszystkich Was przeprosić, że nie odpisywałam, nie sprawdzałam, nie miałam bladego pojęcia, że w ogóle piszecie. Daję słowo, że wczoraj przeczytałam wszystkie maile, a że troszkę ich się nazbierało, to jeszcze nie na wszystkie zdążyłam odpisać.. Ale od wczoraj zaczęłam nadrabiać zaległości.. :) Proszę o cierpliwość.. I strasznie strasznie Wam dziękuję za wszystkie miłe, budujące, ciepłe słowa. Piszecie, że odwalam kawał dobrej roboty, te słowa nadają sens temu co robię, a możecie być pewni, że pisanie samo w sobie sprawia mi dużo radości, a Wasza obecność na moim blogu i te wszystkie komentarze i oczywiście wspaniałe maile, to jak najwyższe honorarium, jakie tylko można sobie wymarzyć. Przy czytaniu, raz po raz, zdarzyło mi się nawet łezkę uronić.. naprawdę nie spodziewałam się tego, tym większa moja radość. Niektóre maile mnie wzruszyły, niektóre poruszyły, niektóre rozśmieszyły i rozbawiły. Dziękuję Wam za to !! <serce>
Otrzymałam bardzo dużo pytań o pracę w Norwegii, myślę, że w najbliższym czasie pojawi się obszerny post na ten temat, żeby wszystko było w jednym miejscu. Otrzymałam też bardzo fajne sugestie i propozycje tematów na kolejne posty. Wszystkie mi się podobają i z wszystkimi tematami ruszę na pewno! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie maile, będę odpisywać i już sprawdzać skrzynkę na bieżąco...
 

Off-topic
Tak troszkę nietypowo bo teraz ja mam do Was pytanie.. chodzi o sklep Ikea w Polsce, do którego nie miałam nigdy okazji zajrzeć. Tutaj, Ikeę mam bardzo blisko i wpadam czasami, a na początku urządzania mieszkania, zdążyliśmy zrobić już bardzo konkretne zakupy w tym sklepie. Chciałam Wam napisać, jak Ikea przyjmuje nas w Norwegii.. Przede wszystkim są gotowe wnętrza i gotowe wystawy na każdym dziale, gdzie można szukać wspaniałych i naprawdę gustownych inspiracji do urządzenia własnych wnętrz. Oddzielny budynek Ikei to części mebli, z których sami możemy robić meble według własnych potrzeb i pomysłów. Ale wracając do Ikei - sklepu, znajduje się w nim cudowna tania restauracja, oczywiście kilka fast-foodowo-kawiarnianych budek, oraz maszyny z napojami, za które płacimy raz i możemy napełniać do woli. Pojawiła się również maszyna do robienia lodów, kupujemy wafel i wkładamy do maszyny, po czym po naciśnięciu jednego przycisku mamy lód a'la włoski. Pycha! Poza tym, już poza kasami, w poczekalni na numerki, gdzie wynajmuje się dowóz większych zakupów, można na spokojnie i bez nerwów czekać UWAGA! - nawet z dziećmi, które w tym czasie mogą zająć się zabawą na maszynach, które oferują gry typu malowanka, znajdź różnice, dobierz w pary... itd. Na zdjęciu poniżej chciałam Wam pokazać właśnie jak to wygląda. Gry oczywiście bez żadnych monet! Całkowicie bezpłatne, tak jak i osobna sala do zabaw z zabawkami i zjeżdżalnią do dość sporych rozmiarów basenu z piłkami, gdzie można na max godzinkę zostawić dziecko i lecieć na zakupy. Dodatkowo czekanie umilają pracownicy, którzy od czasu do czasu przechodzą, częstując czekoladkami. Chciałam zapytać, czy w Ikei w Polsce też tak jest? Bo jak koleżanka poprosiła mnie o osłonkę na doniczkę i powiedziałam jej, że akurat ta osłonka jest teraz w inspiracjach, miałam na myśli całą ścianę z żywymi kwiatami, gdzie została użyta właśnie ta doniczka, była w lekkim szoku, mówiąc, że w Polsce tak nie ma. No więc jak to jest, macie jakieś doświadczenia zakupowe w Ikei? Podzielicie się?

Na zdjęciu właśnie moja córcia pochłonięta grą na poczekalni Ikei.
 
 





niedziela, 24 lutego 2013

Vinterfest - Festiwal Zimowy w naszym norweskim przedszkolu

Witajcie w nadal zimowej aurze :)!

Dawno nie pisałam, ale codziennie zaglądam i zawsze sprawdzam wiadomości od Was oraz komentarze i w miarę możliwości staram się odpisywać od razu a najpóźniej na drugi dzień, więc mam nadzieję, że nie czujecie się zaniedbani ;)

W połowie lutego, miał miejsce tydzień festiwalu zimowego w naszym przedszkolu. Minęło troszkę czasu ale zbierałam się do napisania postu, bo chciałam Wam o tym festiwalu napisać. To coś nowego w porównaniu z polskim przedszkolem.

A więc festiwal zimowy w naszym przedszkolu zaczął się w 7 tygodniu (w Norwegii liczy się tygodnie i tak w czasopismach bądź planach zajęć, grafikach, posługuje się liczbą tygodnia roku). A więc 7 tydzień, czyli okres 11.02-15.02 na naszym przedszkolowym planie figurował jako Vinterfestuke czyli tydzień Festiwalu Zimowego. Przede wszystkim oznaczało to, zabawy na śniegu, gdzie dzieci mogły przynieść swoje sanki, jabłuszka, narty, kto co ma ;) Odbyła się wycieczka, na której dzieci zaopatrzone w jedzonko i wszelkiego rodzaju sprzęty do zabaw na śniegu, wybrały się wraz z opiekunami na pobliską większą górkę. Dzieci podróżowały metrem, co już samo w sobie było atrakcją, bo wycieczka na dłuższy odcinek, no i metrem, bez rodziców.. z kolegami za rękę ;). Dzieci, które nie miały sanek, miały do dyspozycji foliowe worki, na których jak można się domyślić, każdy wolał zjeżdżać. Wiadomo, że dzieci uwielbiają próbować nowych rzeczy i szybko się nudzą. Kto nie wolałby zjechać z wysokiej góry na worku zamiast na dobrze już znanym i rozpracowanym jabłuszku? ;) Po sportowych wyczynach na śniegu, dzieci zajadały na śniegu, zabrane z domu jedzonko (matpakke - o tym, co i jak do matpakki była już mała wzmianka na moim blogu, ale planuję osobnego posta, gdyż myślę, że to temat godny dłuższej rozprawy ;)). Myślę, że dla realiów polskiego przedszkola taki wypad byłby zbyt ekstremalny i nie sądzę, że w ogóle możliwy. A frajda i wrażenia dzieci, na pewno na długo zapamiętane i niesamowite.

Ale to nie wszystko, co działo się w tygodniu Festiwalu Zimowego.. Świętowanie odbyło się również poprzez uczestnictwo w grillowaniu z prawdziwym ogniskiem na czele. Grillowanie odbyło się... oczywiście na śniegu! Tak tak.. w Norwegii zima absolutnie nie jest traktowana ani jako zło konieczne ani jako pora, która byłaby w jakikolwiek sposób przeszkodą do zwykłych codziennych zajęć, czy spędzania czasu i realizowania wszelkich imprez na świeżym powietrzu. (W międzyczasie odbył się też w Oslo Festiwal Wina, którego przeważająca część miała miejsce na świeżym powietrzu - no ale może o winie nie tutaj przy temacie przedszkola ;)). Także zima nie jest równoznaczna z rezygnacją z rozrywek na świeżym powietrzu, nawet takich, które kojarzyłyby się nam z letnią pogodą, np. grillowanie czy festiwal.
 

Off-topic
Dzisiaj strasznie się cieszę bo będę miała gości! Moja przyjaciółka, taka prawdziwa, od serca, z którą sie wychowałam. W dzisiejszym świecie już coraz trudniej o kogoś takiego, na kogo zawsze można liczyć i taką przyjaźń, którą zawarliśmy w dzieciństwie, która potrafi przetrwać wszystko, nawet milowe odległości. Pomimo kilometrów, prawdziwi przyjaciele zawsze wiedzą, co u nich słychać albo nawet jak się spotkają po długim czasie potrafią rozmawiać ze sobą tak, jakby właśnie kończyli wczorajszą rozmowę.. A więc, moja przyjaciółka obecnie mieszka w Danii a dzisiaj razem z mężem i znajomymi wybiera sie na snowboard do Norwegii i przy okazji przejazdu przez Oslo, wszyscy zawitają dzisiaj do nas :) Z tej okazji postanowilam zrobic muffinki z przepisu poleconego przez jedną z moich czytelniczek. Jeśli śledzicie mojego bloga uważnie to być może już wypróbowaliście te pyszności a jeśli nie, bądź ktoś jest tutaj poraz pierwszy, podaję Wam link do przepisu: http://iziowo.blogspot.no/2012/02/muffiny.html. Tobie Iz bardzo dziękuję, dodałam banany i czekoladę a muffiny wyszły przepyszne (poniżej załączam zdjęcie jakie mi wyszły:)) Więcej takich przepisów Droga Iz!! Takich dla mnie.. dla laików.. dla osób, które z wypiekami sa delikatnie mówiąc na bakier...
 
 

niedziela, 17 lutego 2013

Kurs norweskiego

Nadeszła wiekopomna chwila i dzisiaj wzięłam udział poraz pierwszy w kursie norweskiego. Jest to kurs organizowany przez kościół (do którego nie należę, należy znajomy, który mnie zaprosił). Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam, zabrałam ze sobą również moją córkę, która również "udzielała się" od czasu do czasu i która ostatnimi czasu zbuntowała się i stwierdziła, że nie chce już mówić po polsku, ale tylko po norwesku. Dla nas, rodziców, to oczywiście bardzo ważne, żeby córcia mówiła po polsku, wkońcu w Polsce mamy prawie całą rodzinę. No, ale zdarza się, ostatnio coraz częściej, że w domu rozmawiamy po norwesku.
Jeśli chodzi o kurs, to jest on od samiuśkich podstaw i jak dla mnie poziom decydowanie za niski, troszkę się nudziłam, gdyż większość grupy to osoby, które w Norwegii są zaledwie 2 tygodnie. Ja wprawdzie też nie jestem tu zbyt długo, bo tylko 7 miesięcy, ale naukę języka rozpoczęłam już w Polsce (głównie w domu sama i za pośrednictwem kursu ESKK, o którym Wam pisałam). Po miesiącu pobytu, córka zaczęła przedszkole a ja pracę, więc poszerzyłam znacznie moje horyzonty jeśli chodzi o "sprawność językową" dość szybko. Niemniej jednak atmosfera na kursie jest bardzo miła, dla córci mnóstwo nowych, fajnych zabawek do dyspozycji, kolega z Polski też się skusił, więc za tydzień idziemy znowu. I tak sobie pomyślałam, że kurs będzie moją inspiracją do mini lekcji w postach. Niemniej jednak, bardzo bym chciała, żebyście pisali mi w komentarzach, czego byście się chcieli nauczyć po norwesku, jakich zwrotów. Byłoby super! Bo żeby takie mini lekcje tworzyć, potrzebuję inspiracji.. Co prawda jestem nauczycielką, uczyłam angielskiego i przygotowywałam poza kserówkami z książek, mnóstwo swoich materiałów, no ale tutaj piszę bloga głównie o tym, jak wygląda moje życie tu, w Norwegii a wzmianki o języku są tylko takim dodatkiem. Chciałabym pomóc Wam nauczyć się takich podstaw, mam w głowie pare pomysłów na przydatne zdania i zwroty odnośnie poszczególnych sytuacji, i mam nadzieję, że uda mi się te pomysły tutaj na blogu zrealizować i będzie to dla Was w jakiś tam sposób przydatne. Nie będzie to jednak absolutnie żaden kurs ani nauka norweskiego - nie będziemy zaczynać od alfabetu.. (Wiecie o czym mówię?) Krótkie zdania, zwroty.. to właśnie to, czego możecie się spodziewać na mini-lekcjach, tak już to nazwałam, to niech tak już zostanie :)
 
To tak przy temacie..
 
Jeg går på norskkurs nå. [Jaj go:r po: noszkkusz no:] - Chodzę teraz na kurs norweskiego.
 
Na początku, wszędzie gdzie znajdujemy się w nowym miejscu, czy poznajemy nowe osoby, przedstawiamy się. W Norwegii, tak jak i w Polsce, na każdej rozmowie kwalifikacyjnej, pada pytanie typu: przedstaw się, powiedz kilka słów o sobie.. itp.
 
W którymś z postów była mała wzmianka na ten temat.. ale przypomnijmy sobie jak przywitać się po norwesku i powiedzieć kilka słów o sobie..
 
 
Jeg heter ... [Jaj heter ...] - Mam na imię...
Jeg kommer fra Polen. [Jaj komer fra Pulen] - Pochodzę z Polski.
Jeg bor i ... [Jaj bur i ...] - Mieszkam w ...
Jeg er ... år gammel. [Jaj ar ... or gamel] - Mam ... lat. {O liczebnikach pisałam w którymś poście}
Nå bor jeg i Norge. [No bur jaj i Norge] - Teraz mieszkam w Norwegii.
Jeg flyttet til Norge for ... dager/uker/månader/år siden. [Jaj flitet til Norge for ... dager/uker/monter/or sidn] - Przeprowadziłam/em się do Norwegii ... dni/tygodni/miesięcy/lat temu.
 
Mówiąc o sobie, opowiadamy o swoich zainteresowaniach. Najpierw wymienię parę hobby:
 
  • å lese bøker [o: lese bø:ker] - czytać książki
  • å se på tv [o: se po: tewe] - oglądać telewizję
  • å gå på tur [o: go: po: tur] - chodzić na spacery
  • å høre på musikk [o: hø:re po: musik] - słuchać muzyki
  • å spille fotball [o: spile futbal] - grać w football
  • å svømme [o: swø:me] - pływać
  • å lage mat [o: lage mat] - gotować
  • å danse [o: danse] - tańczyć
  • å spille piano - [o: spile pianu] - grać na pianinie
To chyba te najpopularniejsze.. pierwsze zawsze przychodzą do głowy.. A więc, wszystkie czynności podałam w bezokoliczniku, można je połączyć ze zwrotem:
 
Jeg liker ... [Jaj liker] - Ja lubię ...
 
Czyli już umiecie odpowiedzieć na pytanie: Hva liker du å gjøre i fritida? - Co lubisz robić w wolnym czasie?
 
-Hva liker du å gjøre i fritida?
-Jeg liker å lese bøker og gå på tur.
 
Słówko og [og] to spójnik "i". Przy szybkiej wymowie, nie wymawiamy "g". Czyli:
 
Jeg liker å lese bøker og gå på tur. [Jaj liker o: lese bø:ker o go: po: tur].
 
 
Ciężko mi pisać transkrypcję, gdyż są takie dźwięki w języku norweskim, których w języku polskim nie mamy. Jednym z takich dźwięków, chyba najtrudniejszym jest dźwięk ø [to coś pomiędzy naszym "e", "a" i "o"], który wymówimy poprawnie, jeśli wymówimy polskie "e" przy zaokrąglonych wargach... Wiem, trochę skomplikowane.. Do przećwiczenia tego dźwięku możecie wpisać sobie w translator i nacisnąć na ikonkę głośnika. To jest dobre do sprawdzania wymowy pojedynczych słów, ale w przypadku tłumaczenia zdań, niestety mocno zawodzi, często w takim tłumaczeniu jest zero poprawności gramatycznej...
 
Dajcie znać czy było to przydatne, a jeśli uczęszczacie na kurs norweskiego, też dajcie znać :) No i oczywiście jeśli macie jakieś sugestie odnośnie tego, czego byście chcieli się nauczyć, jak coś powiedzieć po norwesku albo jeśli jest coś czego nie możecie pojąć w kwestii gramatycznej. Postaram się Wam pomóc, oczywiście o tyle o ile sama będę wiedziała i potrafiła :) Zachęcam Was do ćwiczenia również pisania po norwesku i np. przygotowania sobie notki o sobie po norwesku pisemnie i ustnie :). Powodzenia :) A po norwesku: Lykke til :)
 
Off-topic
Nie chwaliłam się, ale już niebawem wyruszamy w rodzinne strony.. i nie tylko! Ale o tym jeszcze na pewno skrobnę.. Najgorsze, że ominą nas skoki narciarskie, które zaczynają się 17 marca.. ;/ A tak chcieliśmy pojechać.. Holmenkollen zaledwie godzinka metrem od nas i szansa zobaczyć to wszystko na żywo.. a tu niestety termin nie ten..;/ ehh.. życie.. No ale może innym razem.. Kiedyś na pewno! Pozdrawiam cieplutko :)

     
 
 
 
 
 
 

czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki 2013

Kochani z okazji Walentynek życzę Wam cudownych chwil w objęciach ukochanej osoby. Panie, bez wzgledu na "staż związku" nie zapominajcie o "małej czarnej" , czerwonej szmince i szpilkach ;) a panowie, też bez względu na staż, o dobrym winie i kwiatach:D Po prostu przeżyjcie ten dzień radośnie  i ciepło. Ja zawsze jeszcze dorzucam swoje trzy grosiki i przygotowuję jakąś kolację bo przeważnie Walentynki spędzamy z mężem w domu. Zdradzę troszkę, że 14 lutego świętujemy podwójnie, bo to też data naszych zaręczyn ;)




Off-topic
Jest już ponad 7.000 odsłon na moim blogu!!! Bardzo bardzo bardzo mnie to uszczęśliwia i już teraz obiecuję, że jak liczba osiągnie 10.000 będę miała dla Was niespodziankę :) Buziaki!!! :*

niedziela, 10 lutego 2013

Dzien Mamy w Norwegii

W Norwegii, Dzień Mamy przypada na drugą niedzielę lutego, a więc dzisiaj 10 lutego. Najpiękniejsze prezenty nasze dzieci podarowują nam każdego dnia. Mój najpiękniejszy prezent to słowa i gesty a w nich miłość mojej córki. Ostatnio pisałam Wam o mojej "samotnej" wycieczce, która trwała około cztery godziny. Gdy wróciłam, zapytałam moją prawie 5-letnią córeczkę czy wszystko u niej w porządku, a ona na to: "No nie wszystko.. bo byłaś tak długo.. brakowało mi Ciebie..", po czym dodała: "..jesteś zawsze bardzo potrzebna mamusiu..". Cieplutko na serduszku mi się zrobiło.. Wzruszyłam się.. Czułam jak bardzo jestem ważna i potrzebna. Że muszę zawsze o siebie dbać, zawsze być, zawsze wrócić, bo jest ktoś, ten malutki człowieczek, który zawsze na mnie czeka i bardzo mnie potrzebuje.
Gdzieś kiedyś przeczytałam też, że najpiękniejsze i najcenniejsze korale na szyji kobiety, to właśnie rączki jej dziecka.. To prawda. Dlatego, z okazji Dnia Mamy chciałabym Wam życzyć tych najdrogocenniejszych naszyjników jak najczęściej, czyli mocniastych uścisków od swoich pociech! Duuuużooo ciepłych słów, i żebyście pamiętały, że każdy uśmiech Waszego dziecka jest bezcennym skarbem, najpiękniejszym prezentem, idźcie przez życie tak, aby na te cenne prezenty zasłużyć. Dużo dużo dużo miłości :* 
To dla Was <3
 
 
 
 
A..
oto jak ja świętowałam Dzień Mamy :)
 
 
Dziękuję za cudne róże i cudną laurkę Kochana Córeczko :*
 
 
 
 

Off-topic
Obiecana Lekcja norweskiego - Dzień Matki
 
Zaczynamy od znanych Wam już pozdrowień, które są tak naprawdę uniwersalne i używamy ich przy okazji każdego święta, okazji (urodziny, rocznica ślubu czy święta kościelne i państwowe). Wy już poznaliście te dwa zwroty przy okazji postu o urodzinach. Dla przypomnienia:
 
 
  • Gratulerer med dagen [Gratulerer me dagen]
  • Til lykke med dagen [Til li/yke me dagen] [i/y] - dźwięk pomiędzy polskim 'i' i 'y'
     
     
Pozostałe słówka i następnie użyte w pełnych zdaniach, to takie, które mnie się kojarzą z Dniem Matki i jako pierwsze przyszły mi na myśl. Jeżeli macie inne pomysły, chętnie je poznam. Zachęcam do komentowania :)
 
 
  • å elske (czasownik) [elske] - kochać
  •  
    Jeg elsker deg. [Jaj elsker daj] - Kocham Cię
     
     
     
  • å ha (czasownik) [ha] - mieć
  • en gave [gawe] - prezent
  • en blomst [blomst] - kwiatek
  • å like (czasownik) [like] - lubić
  • roser [ruser] - róże
  • favoritt [faworit] - ulubiony
     
     
    Jeg har en gave til deg. [Jaj har en gawe til daj] - Mam prezent dla Ciebie .
    Jeg har en blomst til deg. [Jaj har en blomst til daj] - Mam kwiat dla Ciebie.
    Liker du disse blomstene? [Liker du dise blomstne] - Podobają Ci się te kwiaty?
    Er roser dine favoritblomster? [Ar ruser dine faworitblomster] - Czy róże są Twoimi ulubionymi kwiatami?
    Disse blomstene er mine favoritt blomster. [Dise blomstne ar mine faworit blomster] - Te kwiaty są moimi ulubionymi.
     
     
     
  • å lage (czasownik) [lage] - robić (w sensie produkować, wytwarzać)
  • å smake (czasownik) [smake] - próbować (o jedzeniu)
  • å være flink til å ... (zwrot) [ware flink til o: ...) - być dobrym w ...
  • å bake (czasownik) [bake] - piec
  • en kake [kake] - ciasto
  •  
     
    Jeg har laget denne kaken til deg. [Jaj har laget dene kaken til daj] - Zrobiłam ciasto dla Ciebie.
    Du må smake på denne kaken. [Du mo: smake po: dene kaken] - Musisz spróbować ten placek.
    Jeg er flink til å bake. [Jaj er flink til o: bake] - Jestem dobra w pieczeniu.
     
     
     
    I na koniec pare ogólnych zwrotów:
     
     
  • Morsdag [muszdag] - Dzień Matki
  • Skål for mamma! [Sko:l for mama] - Za zdrowie mamy
  • Du er verdens beste mamma. [Du ar werdens beste mama] - Jesteś najlepszą mamą na świecie.
 
 
Możecie się zastanawiać, dlaczego 'en blomst', w jednym zdaniu w liczbie mnogiej pojawia się w formie blomster a w innym blomstene. Wynika to z gramatyki języka norweskiego, mowa o zasadzie określoności. Jest to jednak już gramatyka, a ja chcę w postach, podawać Wam podstawy :) Jednakże wszystko zależy od Was jak rozwinie się nasza wspólna nauka języka i czy chcecie żeby takich mini lekcji było więcej..? No właśnie, będę wdzięczna za komentarz w tej sprawie.
 
 
Buźka!
I do zobaczenia.. w Walentynki!! Już za 4 dni :) 
 
 

sobota, 9 lutego 2013

Gotowe Muffinki - chyba znalazłam moją broń w kuchni :D

Zdradzę Wam chwilkę wcześniej, że jutro, w Norwegii obchodzony jest Dzień Matki, i z tej okazji postanowiłam coś przyrządzić.. Niestety, jeśli chodzi o wypieki jestem kompletnie zielona, owszem sernik z torebki na zimno potrafię, gorzej już z nałożeniem na niego galaretki w odpowiednim momencie :D Kiedyś miałam całkiem dobry przepis na szarlotkę i nawet wychodziła i wszystkim smakowała, jednak tak jak za pierwszym razem mi się udała, tak za każdym następnym szarlotka wychodziła coraz gorzej.. ciasto opadało.. itd. W końcu poddałam się i postanowiłam więcej się w to nie bawić.. Ostatnio w imieniny córeczki podjęłam kolejną próbę i NAWET placek bez pieczenia, bo takie przepisy brałam tylko pod uwagę, okazał się krótko mówiąc.. porażką.. Uwielbiam gotować i sprawdzam się w tym, nawet kiedy eksperymentuję, ale placki mi po prostu "nie leżą". Nawet śmiałam się do męża, że moje placki "nie schodzą jak świeże bułeczki", bo wspomniany placek był jedzony dwa czy trzy dni :D Ja, czasami jestem trochę uparta i zawzięłam się, kolejna okazja, więc tym razem postawiłam na "gotowiec" i wreszcie WRESZCIE!! coś z tego wyszło.. (I tak nie dokońca.. bo zabrakło mi małego szczegółu, który się nazywa "szpryca", już dawno miałam kupić, bo potrzebowałam do udekorowania nadziewanych jajek na Sylwestra, no ale potem wyleciało mi to zupełnie z głowy.. a szprycę, zastąpiłam torebką foliową z wyciętą dziurką.. efekt "ujdzie" ;))
 
A więc.. jako, że ostatnim razem mój wypiek nie rozszedł się w jeden dzień, tym razem zdecydowałam się na muffinki.. I oto co kupiłam i po kolei baaaardzo prościutko zrobiłam, przedstawię Wam w krótkiej foto-relacji. Pewnie "rasowe" panie domu pękną ze śmiechu bo prostszej rzeczy na świecie nie ma, ale może i znajdą się takie, co tak jak ja z pieczeniem są na bakier..?

 
 




A więc.. tylko 10 prostych kroków i muffinki można zajadać :) Uwaga!! Do kroku 10. można zaprosić naszych milusińskich!! Wspólna dobra zabawa gwarantowana!! :)


Off-topic
Jutro na pewno napiszę słówko o tym jak świętowałam Dzień Mamy :) Przygotuję też mały słowniczek tematyczny, czyli słówka związane z tym świętem :) Zatem zajrzyjcie do mnie jutro ;) 



 

piątek, 8 lutego 2013

Karnawał w norweskim przedszkolu

 
No i wreszcie nadszedł długo wyczekiwany dzień.. Karnawał w przedszkolu!! Już na wejściu do przedszkola przywitała nas skoczna muzyka, to był chyba Ricky Martin, o ile się nie mylę.. Dzieci przebrane, oczywiście dziewczynki przeważnie za księżniczki, a wybór sukienek w różnych sklepach, pozwolił, żeby na balu bawiły się wszystkie możliwe księżniczki z tych najbardziej popularnych bajek :) Nasza córcia miała mały dylemat.. Bardzo początkowo chciała suknię Królewny Śnieżki, no ale, w końcu Śnieżka nie miała różowej sukienki.. na którą padł ostateczny wybór.. :) Nie wiem do jakiej księżniczki "należy" ta kreacja, ale do jednej z bajki o barbie, oczywiście z "barbiowym" znaczkiem w najbardziej widocznym miejscu :) W każdym bądź razie, z bajki "Barbie i 12 tańczących księżniczek", z której plakat z resztą córcia powiesiła na ścianie.. ;) Panie też były oczywiście przebrane! Zabawa była naprawdę przednia, dzieciaki tańczyły wesoło, w przerwach zajadały upieczone dzień wcześniej pączki z kremem. Brały też udział w zabawie, która często pojawia się na imprezach, organizowanych dla dzieci, polegającej na tym, aby uderzać w zawieszoną u sufitu torbę, dotąd aż wysypią się z niej łakocie :) W tym celu, wykorzystano bardzo pomysłowo, długie rolki od papieru na prezenty!  Było też, bardzo popularne z resztą, malowanie buziek. Księżniczkom, pani malowała cień (tak troszkę obok oczka :D) i róż na policzkach :) Córcia wróciła dzisiaj naprawdę zadowolona no i wykończona z przedszkola.. !! :)
 
A tak prezentowała się na balu moja księżniczka :)
 
 
 
 
A tak pozostając w temacie... Stroje księżniczek, spidermanów, czarownic, zwierzątek...itd...itp... w Norwegii możecie kupić przede wszystkim w sklepach z zabawkami dla dzieci: BR-Leker, ToysRus, Extra Leker, ceny wahają się od 100 do 350 koron. Poza tym strój na karnawał można kupić też w innych sklepach, typu "artykuły od A do Z", np. w jednym z najtańszych sklepów - Nille. Są też również stroje i dla dorosłych, oczywiście ciut droższe, nawet do 400 koron.
                                 
 

czwartek, 7 lutego 2013

Norweski Tłusty Czwartek w przedszkolu

 
 
W Polsce wedle kalendarza chrześcijańskiego, ostatni czwartek przed Wielkim Postem, to właśnie Tłusty Czwartek - wedle tradycji dozwolone jest "objadanie się" i smażenie/pieczenie pączków. W Norwegii zamiast Tłustego Czwartku jest Fastelavnsfest, który świętuje się w niedzielę lub poniedziałek przed Środą Popielcową, czyli pierwszym dniem Wielkiego Postu.
 
W naszym przedszkolu, dzisiaj dzieci robiły fastelavnsboller (pączusie), które będą zajadały na jutrzejszym karnawale. No właśnie, jutro karnawał i na pewno coś o tym skrobnę więcej. Do zobaczenia zatem jutro! A Wy ile już pączków dzisiaj zjedliście?? Przyznawać się :D:D
 
 
 
 
Off-topic
Zapraszam na mojego drugiego bloga http://mama-modna.blogspot.no/ - wystarczy, że klikniecie na zakładkę Mama-Modna, gdzie czeka nowy post :) Wkrótce będzie też dużo więcej. Zapraszam Was do dyskusji na temat Anji Rubik i postawy rodaków wobec modelki.

środa, 6 lutego 2013

Samisk nasjonaldag w norweskim przedszkolu

 
Samisk nasjonaldag, zwany również Samefolkets dag, jest świętem, obchodzonym na cześć ludu Sami w Norwegii, Finlandii, Szwecji i Rosji. Sami to grupa etniczna zamieszkująca północne krańce wymienionych krajów. Lud ten prowadził głównie koczowniczy tryb życia. Niemniej jednak, asymilacja kulturowa wymusiła na większości Sami przyjęcie osiadłego trybu życia. Nie raz w historii kultura oraz język Sami znalazły się na skraju wyginięcia, lecz naród ten przetrwał zakorzeniając swoją kulurę oraz walcząc o przetrwanie języka wśród swoich potomków, głównie poprzez integrację starych z młodymi. Tradycja przetrwała do dziś, w postaci chociażby podstawowych zajęć zarobkowych, którymi Sami nadal się trudnią, a mianowicie myślistwo, rybołóstwo oraz hodowla reniferów. Zajęcia te są uwarunkowane obszarem osiedlenia, w zależności czy są to tereny leśne, nadbrzeżne czy górskie. Ponadto, przetrwały inne elementy kultury, takie jak folklorowy strój ludowy, czy też swoista forma śpiewu tzw. joikowanie. Tożsamość narodowa ludu zachwiała się poważnie pod koniec XIX wieku kiedy narzucone z góry prawo kraju, w którym osiedli Sami, zaczęło poważnie zagrażać ich tradycji. Wtedy to, w 1917 roku doszło do pierwszego zjazdu kongresu Sami z różnych krajów, w Trondheim, w Norwegii. Spotkanie miało miejsca 6 lutego i stąd data ta stała się dniem święta narodowego Sami, które ustanowiono na 15-stej konferencji Sami w 1992 roku w Helsinkach. Poraz pierwszy dzień ten był świętowany w 1993 roku.
Czerwono-zielono-zółto-niebieska flaga narodowa Sami jest wspólna dla wszystkich Sami, a interpretacji występujących w niej barw jest wiele. Jedna z nich zakłada, że są to barwy występujące w narodowych flagach krajów skandynawskich, zamieszkiwanych przez Sami. Natomiast pierścień, znajdujący się pośrodku stanowi symbol jedności, równości oraz ciągłości i cyklicznego obrazu istnienia.   
To tyle odnośnie krótkiego wstępu i historii.. A jak dzisiaj świętowany jest Samisk nasjonaldag?
Książę Haakon, który uczestniczył w świętowaniu Samisk nasjonaldag w szkole podstawowej w Kirkenes, Finnmark (północny region Norwegii), powitał wszystkich mową wstępną, w której zaznaczył, jak bardzo ważne jest to, żebyśmy wszyscy zawsze byli dumni z tego kim jesteśmy i z naszej tożsamości, a także, wiedza o tym kim jesteśmy, wiedza o korzeniach naszej kultury, ułatwia nam bycie sobą. 
Jedność ludu Sami jest ponadpaństwowa i jest bardzo cenna z punktu widzenia Norwegów. Ważne osobistości ze świata polityki składają przemowy z okazji tego dnia, podkreślają jego ważność, mówiąc o wyróżnieniu kultury Sami i podnoszeniu świadomości obecności Sami w Norwegii. Będąc oficjalnym dniem państwowym, Samisk nasjonaldag, obchodzony jest również w szkołach i przedszkolach.
Z relacji mojej córki, wiem tylko tyle, że dzieci rysowały flagę Sami i pani opowiadała "coś" :) Ale koniecznie musiałam troszkę "zgłębić temat", jak tylko zobaczyłam w planie, że dzieci będą świętowały Samisk nasjonaldag w przedszkolu, w końcu dla mnie to też wszystko nowe.. ;) I bardzo też ciekawe :) To prawda, że każdego dnia, człowiek uczy się czegoś nowego. Like it ;))
 
 
Off-topic
Mrozy odpuszczają!! Yeaahh!! A Oslo pod śnieżną pierzyną.. całe!! Zachwyca!! Ale gdzie ta wiosna?? Idzie??
 
 
 



 

piątek, 1 lutego 2013

Foreldrekaffe med teater - co dzieci robią w norweskim przedszkolu

Przedwczoraj mieliśmy małą imprezkę w przedszkolu, a mianowicie spotkanie rodziców przy kawie razem z przygotowanym przez dzieci teatrzykiem. Wprawdzie nasza córcia nie występowała jako żadna postać, a dokładnie zwierzątko, ale i tak byliśmy z niej baaardo dumni bo pięknie i głośno śpiewała piosenki razem z innymi dziećmi, co było rolą całej grupy. Do tej kawki, mieliśmy wspaniały poczęstunek, a mianowcie przepyszne bułeczki, własnoręcznie zrobione przez nasze dzieci poprzedniego dnia. Słodkie.. prawda? I przepyszne.. no i na koniec przepiękna róża.. :) A dzisiaj tak się jakoś fajnie złożyło, że weszłyśmy z córką do przedszkola i akurat na telebimie wyświetliło się zdjęcie naszej rodzinki z tej imprezki :) Często podczas uroczystości lub zwykłych zajęć, opiekunowie robią dzieciom zdjęcia, które potem są wyświetlane w postaci pokazu slajdów na telebimie przy wejściu do przedszkola.
Nasza córcia była po prostu przeszczęśliwa, że robiła te bułeczki, opowiadała nam, że zrobiła jedną dla mamy i poprosiła panią o więcej ciasta, żeby zrobic też bułeczkę dla taty.. :)
 
To wydarzenie, zachęciło mnie żeby napisać więcej na temat tego, co dzieci robią w norweskim predszkolu. Sporo już na ten temat pisałam, podając dokładny rozkład dnia. Ale chciałam dopisać jeszcze więcej.
Zacznę od tego, że w Norwegii przedszkola składają się z grup w następujących przedziałach wiekowych: 1-3 i 3-6. W naszym przedszkolu jest jedna grupa 1-3 i dwie grupy dzieci w wieku 3-6 lat. Oprócz naszej córci jest jeszcze jeden chłopczyk, który jest Polakiem, ale jest w drugiej grupie. Grupy oddziela w sumie szatnia, która dzieli przedszkole na dwie grupy z osobnymi salkami, kuchnią i łazienkami. Niemniej jednak, nasze dzieci znają się gdyż często obie grupy spędzają wspólnie czas na podwórku przedszkolnym. Skoro już jestem na tym podwórzu, to zatrzymam się na chwilę.. Pisałam już, że dzieci bardo dużo czasu spędzają na powietrzu i to prawda, ale dzieci to wprost  uwielbiają. Na dworze naprawdę każdy bawi się czym chce i jak chce. Dzieciaki mają naprawdę bardzo dużo swobody. Często wszystkie grupy bawią się razem, lub opieknowie zabierają dzieci do maluszków, dzięki czemu dzieci uczą się też jak zajmować się młodszymi. Na dworze też bawią się wspólnie. Nieraz córcia opowiadała, że np. zjeżdżała z młodszą koleżanką na kolankach z górki. Na dworze właśnie dzieci uczą się "żyć w społeczenstwie", funkcjonować w grupie.. Raz byliśmy sami świadkami tego, jak nasza córcia wyjęła z buzi liść młodszej koleżance, tłumacząc jej, że tego sie nie je. To, że sama nieraz wkładała do buzi różne rzeczy, o których wiedziała, że nie służą do jedzenia, to już inna bajka.. :D. Powracając do tego spędzania czasu na dworze, muszę przyznać, że dzieci absolutnie się tam nie nudzą, gdyż mają do dyzpozycji wiele zabawek, w lecie są to koparki, rowerki, "taczki", zimą są to sanki, jabłuszka. Oczywiście każde podwórko wyposażone jest w mniejszy lub większy plac zabaw, na każdym jest jakaś górka. Ze względu na rzeźbę, górek i pagórków na każdym kroku, nie brakuje. A więc dzieciaki wjeżdżają tymi rowerkami na siebie, wożą jeden drugiego na bagażniku, taczkach, zjeżdżają po pare osób na jednych sankach z górki, huśtają się razem na obustronnych huśtawkach, razem sypią sobie piach na głowę i jedzą śnieg.. Brzmi trochę przeraźliwie.. ale tak właśnie jest.. ;). Taka prawda, że to czego my, rodzice nie cierpimy najbardziej, np. zabawy w piachu, a przy dużych opadach - błocie, jest tym, co nasze dzieci kochają najbardziej.. Na szczęście kombinezony na lato i na zimę spełniają tutaj swoje zadanie i przynajmniej nie musimy się martwić, że nasze dziecko bawiąc się na śniegu, nie zauważyło kurtki, która poszła w górę i nie ma np. wystawionych nerek..

Ale kiedy zabawa to zabawa, ale jest też i dyscyplina.. Kiedy jest jedzonko, to jest jedzonko, kiedy trzeba po sobie posprzątać, to dzieciaki sprzątają. Ważne jest również to, że dzieci 6-letnie mają też oddzielne zajęcia razem, przeważnie raz na tydzień albo raz na dwa tygodnie po 3,5 godziny, które przygotowują ich do szkoły. Te dzieci, biorą też udział w wycieczkach daleko poza przedszkole, odwiedzając np. biblioteki, muzea.. itd, używając metra do przemieszczania się.
Mnie podoba się bardzo to, że zajęcia, w których dzieci biorą udział sa bardzo zróżnicowane.. Kiedyś wchodzę do przedszkola, ciemność, patrzę a dzieci siedzą na ławeczkach zajadają popcorn i oglądają film. Innym razem, zamiast kina, była dyskoteka, tańce, muzyka, świecąca kula. Poza tym, jest bardzo dużo fajnych zajęć plastycznych. Rezultaty tych prac, mogliśmy raz podziwiać w postaci pieknie zapakowanych prezentów na gwiazdkę pod choinkę. Wyobrażacie sobie pod choinką piękniejszy prezent i bardziej wzruszający od laurki z odciśnięta stópką albo rączką Waszego dziecka??

Mnie bardzo podoba się również to, że dzieci uczone są dużo odpowiedzialności, same załatwiają sprawy w ubikacji, same myją rączki, same zanoszą swoje jedzonko przynoszone z domu do lodówki, same sobie robią kanapeczki i decydują z czym one będą, kiedy to właśnie kanapeczki są na posiłek z przedszkola. A różne rzeczy dzieciaki jedzą, przeważnie są to kanapki, parówki, kaszki, zupki, spaghetti, ale i równiez pizza.. Poza tym, organizowane są też dyżury tygodniowe, podczas których, mały "dyżurny", pomaga pani rozdać matpakki, kubeczki, sztućce, bidony. Pomaga również w sprzątaniu po jedzonku. Nie muszę chyba wspominać, że dzieci oczekują tylko dyżuru.. Jak to dzieci, uwielbiają "mieć misję", czuć się odpowiedzialnymi, one tak bardzo chcą być "już dorosłymi". Jeszcze nie wiedzą, że dużo "fajniej" być jednak ciągle dzieckiem.. :)



 
Off-topic
A teraz zupełnie z innej beczki.. Właśnie minął ten najdłuższy zimowy miesiąc.. styczeń.. I wreszcie niedługo zapuka do nas wiosna! I właśnie czas pomyśleć żeby ją przywitać właśnie tak po "kobiecemu". Wiecie o co mi chodzi?? Wiem, wiem, że większość z Was nie ma czasu na takie rzeczy jak siłownia.. dlatego wyszperałam w sieci bardzo fajne nagrania z domowym aerobikiem. Baaardzo polecam! Wytrzymajcie!! Oto pierwszy odcinek: