Witajcie Kochani!!!
Dzisiejszy dzień przywitał mnie słoneczkiem.. i trudno w to uwierzyć, ale jak odprowadzałam córcię do przedszkola było -13st ale przy tym słońcu i u schyłku lutego, naprawdę powietrze było takie ciepłe, że naprawdę, rękawiczki i czapki można zdejmować! Nie wiem, czy pisałam już Wam kiedyś o tym, jak zupełnie inaczej odczuwalna jest tempretaura tutaj w Oslo, jak zaczyna grzać słońce. Może napiszę coś więcej o pogodzie we wszystkich porach roku, w osobnym poście..
Skoro wspomniałam o przedszkolu, napiszę, że dzieciaki rozpoczęły dzisiaj dzień muzycznie, tworząc pociąg, dzieci brzęczały przeróżnymi instrumentami, trzymanymi w rączkach i takim muzycznym marszem, kierowali się w stronę drugiej grupy, jak wychodziłam ;). W Krainie Fjordów, co 4 Norweg, potrafi grać na jakimś instrumencie, większość szkół ma swoją orkiestrę, która bierze udział w różnych ważnych pochodach. Razem powolutku będziemy poznawać Norwegię a ja postaram się pisać o tym co ciekawe.
Słoneczko i muzyka w przedszkolu, to nie wszystko, co wprawiło mnie od samego rana w dobry humor. Otóż, wczoraj pod jednym z postów, pojawił się komentarz od jednego z Czytelników, o tym, że pozwolił sobie wysłać do mnie maila. Tak, w zakładce Kontakt, podałam adres mailowy, który utworzyłam specjalnie na potrzeby bloga, żebyście mogli do mnie pisać. Na początku bloga, wiadomo, kiedy dopiero się rozkręcał (a przyznam się szczerze, że nie reklamowałam go w żaden sposób, na żadnych forach, tak jakoś sam zaczął z czasem po prostu istnieć i żyć własnym życiem), zaglądałam oczywiście codziennie na skrzynkę.. i tak to trwało i trwało, spory czas upłynął zanim pojawił się pierwszy mail, i stwierdziłam, że nie ma sensu sprawdzać codziennie, i tak jakoś, pochłonięta pisaniem nowych postów, odpisywaniem na komentarze, zapomniałam o tej skrzynce mailowej... Liczba odwiedziń na blogu rośnie w niesmowitym tempie, czytacie, piszecie komentarze i pomyślałam, że taka forma komunikacji ze mną odpowiada Wam najbardziej... Aż do wczoraj tak myślałam, aż otrzymałam komentarz o mailu.. i otworzyłam skrzynkę mailową.. Naprawdę byłam baaaaaaaardzo zaskoczona, że tyle osób do mnie napisało.. nie spodziewałam się tego, naprawdę... Od razu chcę wszystkich Was przeprosić, że nie odpisywałam, nie sprawdzałam, nie miałam bladego pojęcia, że w ogóle piszecie. Daję słowo, że wczoraj przeczytałam wszystkie maile, a że troszkę ich się nazbierało, to jeszcze nie na wszystkie zdążyłam odpisać.. Ale od wczoraj zaczęłam nadrabiać zaległości.. :) Proszę o cierpliwość.. I strasznie strasznie Wam dziękuję za wszystkie miłe, budujące, ciepłe słowa. Piszecie, że odwalam kawał dobrej roboty, te słowa nadają sens temu co robię, a możecie być pewni, że pisanie samo w sobie sprawia mi dużo radości, a Wasza obecność na moim blogu i te wszystkie komentarze i oczywiście wspaniałe maile, to jak najwyższe honorarium, jakie tylko można sobie wymarzyć. Przy czytaniu, raz po raz, zdarzyło mi się nawet łezkę uronić.. naprawdę nie spodziewałam się tego, tym większa moja radość. Niektóre maile mnie wzruszyły, niektóre poruszyły, niektóre rozśmieszyły i rozbawiły. Dziękuję Wam za to !! <serce>
Otrzymałam bardzo dużo pytań o pracę w Norwegii, myślę, że w najbliższym czasie pojawi się obszerny post na ten temat, żeby wszystko było w jednym miejscu. Otrzymałam też bardzo fajne sugestie i propozycje tematów na kolejne posty. Wszystkie mi się podobają i z wszystkimi tematami ruszę na pewno! Jeszcze raz dziękuję za wszystkie maile, będę odpisywać i już sprawdzać skrzynkę na bieżąco...
Off-topic
Tak troszkę nietypowo bo teraz ja mam do Was pytanie.. chodzi o sklep Ikea w Polsce, do którego nie miałam nigdy okazji zajrzeć. Tutaj, Ikeę mam bardzo blisko i wpadam czasami, a na początku urządzania mieszkania, zdążyliśmy zrobić już bardzo konkretne zakupy w tym sklepie. Chciałam Wam napisać, jak Ikea przyjmuje nas w Norwegii.. Przede wszystkim są gotowe wnętrza i gotowe wystawy na każdym dziale, gdzie można szukać wspaniałych i naprawdę gustownych inspiracji do urządzenia własnych wnętrz. Oddzielny budynek Ikei to części mebli, z których sami możemy robić meble według własnych potrzeb i pomysłów. Ale wracając do Ikei - sklepu, znajduje się w nim cudowna tania restauracja, oczywiście kilka fast-foodowo-kawiarnianych budek, oraz maszyny z napojami, za które płacimy raz i możemy napełniać do woli. Pojawiła się również maszyna do robienia lodów, kupujemy wafel i wkładamy do maszyny, po czym po naciśnięciu jednego przycisku mamy lód a'la włoski. Pycha! Poza tym, już poza kasami, w poczekalni na numerki, gdzie wynajmuje się dowóz większych zakupów, można na spokojnie i bez nerwów czekać UWAGA! - nawet z dziećmi, które w tym czasie mogą zająć się zabawą na maszynach, które oferują gry typu malowanka, znajdź różnice, dobierz w pary... itd. Na zdjęciu poniżej chciałam Wam pokazać właśnie jak to wygląda. Gry oczywiście bez żadnych monet! Całkowicie bezpłatne, tak jak i osobna sala do zabaw z zabawkami i zjeżdżalnią do dość sporych rozmiarów basenu z piłkami, gdzie można na max godzinkę zostawić dziecko i lecieć na zakupy. Dodatkowo czekanie umilają pracownicy, którzy od czasu do czasu przechodzą, częstując czekoladkami. Chciałam zapytać, czy w Ikei w Polsce też tak jest? Bo jak koleżanka poprosiła mnie o osłonkę na doniczkę i powiedziałam jej, że akurat ta osłonka jest teraz w inspiracjach, miałam na myśli całą ścianę z żywymi kwiatami, gdzie została użyta właśnie ta doniczka, była w lekkim szoku, mówiąc, że w Polsce tak nie ma. No więc jak to jest, macie jakieś doświadczenia zakupowe w Ikei? Podzielicie się?